Siedzę z naszą córką na co dzień, 24 godziny na dobę. Mamy wspólne przyzwyczajenia, poznaję jak zapłacze o co chodzi, bo przecież widzę to nasze Dzieciątko calutki czas. Oprócz opieki nad dzieckiem sprawuję obowiązki w domu. Po całym dniu zabaw, spacerowania, gotowaniu, sprzątaniu, prasowaniu, po zakupach.. padam na twarz. Mąż kąpie córkę – od pierwszych dni się tym zajmuje, fantastycznie – mają wspólny codzienny rytuał, a ja wtedy albo biegam i ogarniam bajzel albo – co mi zdecydowanie bardziej odpowiada – siadam i patrzę na nich, jak umacnia się więź między ojcem a córką. To coś wspaniałego… i wtedy sobie myślę, no i co, że robi wszystko odwrotnie, albo często nie robi. Jest Tatą, kocha córkę jak szalony, głaska i tuli, czułości rozdaje i w zamian otrzymuje buziaki, eskimoski.. Kurczę, nie mogę mieć za złe, że robi coś inaczej, inaczej nie znaczy gorzej. A dla naszej córki – niezależnie czy będzie chodziła brudna przez pół dnia, czy chwilkę dłużej z kupką w pampersie – jest najwspanialszym Tatą pod słońcem, wspiera ją jak chce coś odkryć nowego albo zbroić.. 😉 ociera łzy, całuje oczka, masuje stópki, to Tata zna najlepiej Pana liska i jego kryjówki…
Drogie Mamy, co tu więcej pisać, wasze dziecko nie znajdzie lepszego Taty od tego który przy nim jest, dba o nie, kocha, bawi się z nim, a Wy Kochane dajcie mu szansę pomóc przy wychowaniu dziecka, nawet jeśli nie do końca zgadzacie się z niektórymi kwestiami, nie wytykajcie błędów, ewentualnie spokojnie porozmawiajcie, ale nie krytykujcie, nie zniechęcajcie. Może to właśnie Tata przedstawi Wam Drogie Mamy takie argumenty, że przejdziecie przysłowiowo – na jego stronę mocy. Kto wie, może nie zawsze my mamy rację? To, że coś nie jest po naszemu Maminemu, nie znaczy od razu że jest gorsze, złe czy absurdalnie niemożliwe.